Pisałam Wam ostatnio, że polubiłam się z maskami na tkaninie. Z tego powodu nadal testuję różne wersje i dziś przychodzę do Was z recenzją Marion Pop&Art. Jesteście ciekawi?
Marion Pop&Art - co pisze producent
Na opakowaniu można przeczytać: "Wejdź do świata popkultury z odżywczą maską na tkaninie Pop&art. Niepowtarzalny nadruk na tkaninie sprawi, że przeniesiesz się do kolorowego świata popart'u w którym zadbasz o swoją cerę. Maska została wzbogacona wyjątkowymi składnikami aktywnymi: stewia - właściwości regenerujące, ekstrakt z kwiatu tiare - właściwości łagodzące."
Cena - około 5 zł
Skład:
Marion Pop&Art - moja ocena
Już na samym początku Wam powiem, że jestem bardzo niemile zaskoczona. Maska ta jest źle wycięta - jeśli dopasujesz ją do oczu, to nos i usta są niedopasowane i odwrotnie. Nie wiem czy tylko mi się trafił taki felerny egzemplarz czy wszystkie są tak zrobione.
Sama maska jest bardzo mocno nasączona, dzięki czemu naprawdę skóra na tym korzysta. Ma też bardzo przyjemny, kwiatowo-słodki zapach.
Po zdjęciu maski całkiem sporo tej nawilżająco-odżywczej esencji pozostaje na skórze. Ja to delikatnie wklepuję i nie nakładam już żadnego kremu. Skóra jest aksamitna w dotyku, przyjemna, ukojona. Podoba mi się ten efekt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz