Uwielbiam kupować nowe żele pod prysznic. Myślę, że jestem od tego uzależniona. Kąpiel dla mnie jest takim momentem w ciągu dnia, kiedy już w domu jest cicho, bo dzieciaki śpią. Mogę wtedy zmyć z siebie wszystkie trudy dnia i odprężyć się. Po kąpieli zawsze mam chwilę czasu tylko dla siebie - na czytanie, na oglądanie seriali, na nic nie robienie. Dziś recenzja Imperial Leather Let's flamingle - próbowaliście go już?
Imperial Leather Let's flamingle - co pisze producent?
Na opakowaniu czytamy: "Wprowadź trochę radości do Twojej codziennej rutyny."
Brzmi zachęcająco!
Pojemność - 250 ml
Cena - około 7 zł
Skład:
Imperial Leather Let's flamingle - moja opinia
Bardzo przyjemny żel pod prysznic w kolorze perlistego różu o zapachu liczi i malin. Świeży, rześki, taki trochę cukierkowo słodki. Dobrze się pieni, nie przesusza, ani nie podrażnia skóry. Zapach pozostaje przez krótki czas na skórze, ale jest on bardzo przyjemny.
Jak przy wszystkich żelach piszę, tak też powtórzę się po raz kolejny - po kąpieli należy nakładać na skórę balsam, ponieważ żel nie nawilży jej w odpowiedni sposób.
Żel jest wydajny, ma lejącą konsystencję. Na długo wystarcza, więc cena do jakości wypada na plus. Nie wiem czy sięgnę po niego po raz kolejny, ponieważ jest jeszcze sporo żeli, których nie testowałam, a bardzo bym chciała. Ten jednak mogę Wam polecić, jeśli lubicie takie słodkie zapachy.
Widziałam go bodajże w Rossmannie, ale nie miałam okazji go testować. :)
OdpowiedzUsuń