Swego czasu kupiłam sobie trzy kremy Nivea, choć do tego tradycyjnego nigdy nie byłam przekonana. Pamiętam, że codziennie używała go moja babcia i na zawsze w pamięci będę miała zapach tego kremu. Kiedy jednak pojawiły się te trzy nowe kolorowe wersje, to chciałam je wypróbować. Dziś opowiem Wam o Nivea Soft mix me I am the happy exotic one, a o pozostałych dwóch wersjach tego kremu możecie poczytać na moim blogu.
Nivea Soft mix me I am the happy exotic one - co pisze producent
Na opakowaniu można przeczytać: "Ciesz się intensywnie nawilżającym kremem o radosnym i pełnym życia zapachu tropikalnych owoców. Stworzony z kreatorami perfum, pachnie wyjątkowo zarówno sam jak i w połączeniu ze standardowym kremem Nivea Soft i/lub Berry Charming oraz Chilled Oasis! Zmieszaj je w dowolnych proporcjach bezpośrednio na skórze i stwórz swój własny, wyjątkowy zapach. Produkt odpowiedni do twarzy, ciała oraz dłoni."
Pojemność - 100 ml
Cena - około 13 zł
Skład:
Nivea Soft mix me I am the happy exotic one - moja opinia
Jestem miło zaskoczona, że pomimo zawartości parafiny w kremie, działa on na moją skórę naprawdę dobrze. Ma lekką konsystencję i doskonale sprawdza się pod makijaż. Nie roluje się na nim podkład, ani puder, a sam makijaż całkiem nieźle się trzyma.
Bardzo mi się podoba zapach tego kremu. Jest on taki świeży, słodki, owocowo-miodowy.
Krem dobrze się wchłania i wystarczy nakładać go naprawdę niewiele, przez co staje się on bardzo wydajny. Ja stosowałam go również na dłonie, na całe ciało i na stopy. W każdym z tych miejsc sprawdzał się świetnie - nawilżał i dawał uczucie ukojenia skóry. Stosowałam go również po opalaniu i też dawał uczucie komfortu.
Można zatem powiedzieć, że jest to całkiem uniwersalny krem. Za niewielką cenę macie wielofunkcyjny kosmetyk do pielęgnacji skóry. Jak dla mnie super! Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz